Aby tradycji stało się
zadość,
już po maturze w dniach od 14 do 17 czerwca udaliśmy się na ostatni
wspólny
biwak. Oczywiście jeśli jest mowa o tradycji, to miejscem biwaku było
Spychowo
i pole namiotowe przy leśniczówce naszego ulubionego Pana
Gajowego. Na miejsce
dowieziono nas samochodami, stwierdziliśmy, że jesteśmy za starzy i
zbyt
zmęczeni wysiłkiem intelektualnym w czasie matur i tym razem rowery nie
posłużyły nam jako środek transportu (a pewnie byłoby ciekawie).Co tu
dużo
pisać.....Jak co roku, czas nam upływał na zabawie, śmiechu i
realizacji coraz
to bardziej dziwacznych pomysłów. Tradycyjnie wszyscy razem
maszerowaliśmy do
sklepu do Spychowa na jakieś zakupy i lody....Spędzaliśmy masę czasu na
pomoście
i śluzie. Ale w tym roku, śluza okazała się nie być tak przyjazna jak
nam się
zawsze zdawało.....Były straty, były...J
(kto
był, wie o co
chodzi).W tym roku jednak udało nam się wybrać na kajaki i
wrócić
z nich cało....
Jak zawsze bardzo miło i
szybko
minął nam biwak. Na koniec tak naprawdę dotarło do nas, że był to
ostatni nasz
wspólny wypad licealny. Ale tak szybko się nie
rozstaniemy.....